Życie bez cierpienia

11 lutego 2017 - BLOG, Świadomość i rozwój

Życie bez cierpienia

Życie bez cierpienia

Budda powiedział, że oświecenie to kres cierpienia. W rzeczy samej, nic dodać nic, nic ująć. Problemem jest to, że można odnieść wrażenie, że bardzo niewielu ludzi rozumie te zdanie.

Człowiek współczesny, żyjący w świecie przeładowanym bodźcami, rozrywkami, obowiązkami, informacjami i zdarzeniami również, podświadomie przynajmniej, dąży do oświecenia. Niestety, ponieważ zna jedynie świat pokazywany mu przez rodziców, nauczycieli w szkole, księży i innych kaznodziejów oraz wszechobecne media elektroniczne za brak cierpienia uważa stan, który można zdefiniować jako stan zapomnienia.

Brak cierpienia utożsamiany jest przez większość ludzkości jako stan braku odczuwania negatywnych emocji. Aby utrzymać się w takim stanie, człowiek dostarcza sobie bodźców, które uważa za przyjemne. Robi to w takich dawkach, że jego umysł faktycznie nie ma okazji skupić się na wydarzeniach życiowych, które są „nieprzyjemne”. Gdy człowieka spotyka coś, co wywołuje w nim „negatywne” emocje, stara się on o tych emocjach zapomnieć.

Przyjrzyjmy się kilku przykładom.

Śmierć w naszej kulturze traktowana jest jako trauma najwyższych lotów. Zdecydowana większość ludzi nie wie, w jaki sposób reagować na odejście matki, ojca, dziecka czy męża/żony. Jest to zdecydowanie niesłuszne podejście, gdyż śmierć jest najważniejszym wydarzeniem życia. Tymczasem, tu na Ziemi, w takim momencie człowiek pogrąża się w rozpaczy. Cierpi. Cierpi niewyobrażalnie. Jest to konsekwencja niezrozumienia, czym jest śmierć i czym jest życie. Emocje, które są takim samym bodźcem jak wzrok, słuch czy intuicja, zamiast posłużyć do głębszego poznania siebie i swojego wnętrza, stają się panem i władcą człowieka – przejmują nad nim całkowitą kontrolę. Naturalnie, każdy człowiek podświadomie dąży do oświecenia – czyli do stanu, w którym cierpienia po prostu nie ma (taki jest cel ewolucji). Człowiek stara się zapomnieć o traumie rzucając się w wir pracy, nadużywając alkoholu czy narkotyków albo szybko próbuje zastąpić lukę po zmarłej osobie czymś innym – najczęściej inną osobą, która niekoniecznie będzie katalizatorem rozwoju. W przypadkach skrajnych człowiek jest tak owładnięty cierpieniem, że nie jest zdolny do jakiegokolwiek działania.

Innym przykładem może być rozpad małżeństwa. Mechanizm jest bardzo podobny do powyższego – jest to w końcu utrata bliskiej osoby, ale w tym przypadku, często dochodzi jeszcze element urażonej dumy (Ego). Egotycznemu umysłowi taki stan rzeczy nie odpowiada. Radzi więc sobie w taki sam sposób jak w przypadku opisanym powyżej, dodatkowo często próbując poniżyć byłego partnera/partnerkę. Na płaszczyźnie fizycznej objawia się to szykanami w stosunku do eksmęża/żony, sprawami rozwodowymi i szukaniem „pocieszenia” w ramionach przypadkowych osób, które zupełnie nie współgrają z jego konstrukcją energetyczną.

Kluczem do zrozumienia cierpienia jest zrozumienie jego źródła. Praprzyczyną traumy nie są wydarzenia, których podobne jak powyższe przykłady można mnożyć. Jest nim egotyczny umysł. Umysł, a w zasadzie pełna identyfikacja z własnymi myślami i emocjami.

Człowiek nie jest swoimi myślami i swoimi emocjami. Tak jak ciało pełni dla uszy rolę „skafandra” do doświadczania rzeczywistości materialnej, tak umysł i jego złożoność są dlań systemem operacyjnym, dzięki któremu możemy nawiązywać relacje i tworzyć społeczeństwa. Niestety, na Ziemi, mamy do czynienia z sytuacją gdzie urządzenia przejęło kontrolę nad użytkownikiem. Wcielająca się w człowieka Istota zapomina kim jest. Poplątany świat zależności naszym umysłów jest odzwierciedleniem poplątanego świata zależności występujących w naszej cywilizacji. Jest to świat, w którym ludzie próbują zdominować drugiego a sukces mierzony jest ilością dóbr materialnych, które udało się skomasować oraz władzą, jaką sprawują nad jak największą ilością ludzi. Podobnie w umyśle – sukces, czyli „szczęście” mierzone jest ilością zdarzeń przyjemnych i ich stosunkiem do ilości zdarzeń nieprzyjemnych. Jest to całkowite postawienie na głowie idei Bycia.

Człowiek oświecony to taki człowiek, który wie, że życie, świat oraz jego osobowość i jej doświadczenia są bardziej filmem czy iluzją niż realnym, prawdziwym światem. Świadomość świadka, która jest celem wszystkich technik medytacyjnych, od zwykłej koncentracji na oddechu po techniki zmieniające treści umysłu, jest perspektywą, która zbliża nas do naszej własnej esencji i do zrozumienia, że rzeczy dzieją się nie po to aby przeżywać w nieskończoność emocje, ale po to aby nauczyć się owe emocje przepuszczać i istnieć niezależnie od nich. Życie i reinkarnacja to ewolucja. Nauka nie identyfikowania się z samym sobą służy temu, aby gdzieś, kiedyś, połączyć się ze Źródłem, które jest Absolutem – czyli (o ile można o Tym powiedzieć coś pewnego) ma perspektywę totalną.

Przebywanie w stanie perspektywy świadka (stan Tu i Teraz) jest holograficznym odzwierciedleniem w istnieniu pojedynczej Istoty/Duszy tego czym Absolut jest dla Wszechświata – obserwatorem, który choć nie zaangażowany w funkcjonowanie tego jest jednocześnie jego czynnym kreatorem.

Na poziomie egzystencji ziemskiej, oświecony człowiek nie jest zaangażowany emocjonalnie i intelektualnie w typowe dla tej planety przeciąganie liny i życie traumami i przyjemnościami. Może wydawać się on obojętny na utratę bliskiej osoby lub inne wydarzenia, które u „normalnego’ człowieka wywołują wieloletnie lub życiowe traumy. Tymczasem jest on kreatorem swojej własnej rzeczywistości a poszczególne bloki zdarzeniowe swojego życia traktuje i widzi jako lekcje mające na celu jego własny wzrost – mówiąc po ludzku, czuje Byt i absolutną Miłość Istnienia.

4 myśli nt. „Życie bez cierpienia

Wacekplacek

Życie bez cierpienia to iluzja, kolejny program Matrixa, kolejna marchewka na kiju, o tym nie można zapomnieć nawet jak się ma częściowo rację. Odpowiedzią na problem cierpienia w styl wschodnim, buddyjskim, na Zachodzie, w strukturze mentalnej człowieka nie bez powodu urodzonego daleko od Wschodu będzie Nihilizm, zwykła obojętność i ucieczka w ćpanie jakie zaoferuje technologia i cywilizacja. Taka Chińszczyzna na Europejczyku. Umiera nam bliska osoba i ten medal ma dwie strony – albo trauma, negatywne i destrukcyjne, czyli ograniczające odpowiedzi i reakcje, ucieczka – albo z drugiej strony tego medalu jest taka sama odpowiedź – życie to tylko iluzja, to tylko nasze ego przywiązało się do tej osoby i cierpi, na głębszym poziomie wszystko jest wieczne i nieśmiertelne. Dwa przykłady super mądrego pustosłowia, w pierwszym przypadku, gdybym był świadomy okropności cierpienia które może wywołać strata tej bliskiej osoby, nie wiązałbym się z nią bo zawsze się zakłada, że do tragedii jednak nie dojdzie. W drugim przypadku, gdybym wiedział, że bliskość i przywiązanie do drugiej osoby to tylko pewna iluzoryczna potrzeba Ego, także bym się nie przywiązał. W jednym i drugim przypadku Nihilizm a na to trzeba uważać w tych postępowych duchowych “odkryciach” zagadki naszego istnienia. Jest jeszcze inna droga postępowania ale ją należy odkryć samemu, lepiej nie mówić bo każda teoria prowadzi do Matrixa. Człowiek który cierpi mówi, człowiek który nie cierpi albo milczy albo śpiewa. Wprawdzie nadchodzą czasy w których programy cierpienia nie mają racji bytu, nadchodzą czasy drugiej strony medalu, ale trzeba pamiętać, że to ten sam medal i trzeba zachować ogromną ostrożność, nihilizm to największe z cierpień.

Odpowiedz
Student/Jeff the IT Guy

Faktycznie, śmierć jest najważniejszym wydarzeniem, ale równie ważne jest narodzenie. Bez niego często nie ma śmierci.

Odpowiedz
    Radek Lorych

    Oczywiście drogi Jeffie 🙂 Bez narodzin nie ma śmierci i można by zapisać całe wielkie, opasłe tomiska dyskusją co jest ważniejsze: narodziny czy śmierć. Pozwoliłem sobie na skupienie się na śmierci, ponieważ moim zdaniem (może masz inne obserwacje) ludzie zupełnie o niej zapominają 🙁

    Odpowiedz
Student/Jeff the IT Guy

Zapomianją i źle traktują, jak już było powiedziane.

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *