W mej małej kuchni kroję cebulę
przy akompaniamencie nowości ze świata,
dociera do mnie, że kryzys, wojna, przemoc…
Wszystko jest jak co dzień. Normalne. Kolacja.
Pochłaniam pomidora patrząc na ich śmierć,
Małych ludzików z krajów mi nieznanych.
Wpatruję się w słupki pokazujące coś,
co jak cała reszta jest zawsze takie same.
W mej małej kuchni nie ma gdzie uciekać
przed głodem, wojną, że wciąż jest tak samo.
Zaraz będzie film, zaraz będzie seks,
byle nie pomyśleć, co będzie jutro rano.