Stojąc w korku wielkiego miasta, siedząc za biurkiem w pracy czy jakkolwiek uczestnicząc we współczesnym zgiełku, człowiek najczęściej w ogóle nie czuje swojej duchowej natury. Pogrążony w myślach i zależnościach, stawia barierę pomiędzy sobą a rzeczywistością, blokując tym samym możliwość pełnego uczestniczenia w tańcu zwanym życiem. Na szczęście tylko od człowieka zależy czy zechce wyrwać się ze snu i przebudzić. Decyzję do świadomego życia można podjąć zawsze ,w każdej sekundzie życia. Nieistotne, że często później na powrót wpadamy w pułapkę egotycznej egzystencji. Nikt nas za nasze potknięcia nie będzie osądzał. Wystarczy zorientować się (po raz kolejny), że żyjemy w świecie materialnej iluzji, aby móc na powrót zakotwiczyć się w swojej Istocie, w swojej Duszy.
Jak?
Oddechem.
Wszystkie, autentycznie bez wyjątku, techniki relaksacyjne, medytacje, kontemplacje, czy indukcje hipnotyczne opierają się na oddechu. Najprostsza medytacja to taka, gdzie siadasz wygodnie i skupiasz się na swoim oddechu. Myśli w umyśle przelatują, a Ty nie łapiesz się ich. Pozwalasz im przelecieć przez swoją głowę i wracasz do świadomości oddechu. Prawda, że proste? Przy okazji, symbolicznie i faktycznie, wracasz swoją świadomością do swego wnętrza, które nie rezyduje w głowie 🙂 Twoje najgłębsze wnętrze, Twoja Dusza, na płaszczyźnie fizycznej, symbolizowana jest przez oddech właśnie.
Utożsamianie ludzkiej Duszy z oddechem obecne jest w wielu kulturach i wielu religiach. W naszej rodzimej kulturze słowiańskiej, Dusza była tchnieniem utożsamianym z oddechem. Obecność Duszy w ciele objawiała się oddychaniem. Stąd zapewne w naszym języku obecne jest porównanie opuszczenia ciała przez Duszę do wydania przez człowieka swego ostatniego tchnienia.
Wielki chrześcijański mistyk, który w przeciwieństwie do większości duchowieństwa osiągnął stan przebudzenia, św. Jan od Krzyża, również widział w ludzkim oddechu, tchnienie Duszy – animatora życia. Osobom, lubiącym poezję (zwłaszcza chrześcijanom, którzy mają dość Kościoła Watykańskiego) polecam Strofy św. Jana od Krzyża. Warto je czytać bez komentarzy przeróżnej maści teologów, poczuć o co tak naprawdę Janowi chodziło i przez oddech powrócić do swego Bytu.
O to właśnie w oddychaniu chodzi. Świadome oddychanie, zatrzymanie się i skupienie na Tchnieniu, pozwala przybliżyć się do swego Ja. Naturalnie nie wystarczy trochę pooddychać aby nawiązać bezpośrednią więź ze wszystkimi aspektami swojej Istoty. Niemniej, ćwiczenia oddechu ułatwiają życie ponad umysłowymi fiksacjami i egotycznymi ocenami i programami.
Zwróć uwagę, że gdy jesteś zamknięty w umyśle, gdy odgrywasz w głowie jakieś scenki ze swojego życia, gdy fantazjujesz albo gdy rozmawiasz w umyśle sam ze sobą, najczęściej przestajesz to robić bo brakuje Ci tchu. Wracasz automatycznie (niestety tylko na ułamek sekundy) do Obecności, ponieważ nabierasz głębokiego oddechu. Ciało domaga się swojej porcji tlenu, a świadomość swojej porcji Tchnienia. Niestety, ponieważ jesteś nieświadomy tego mechanizmu, za chwilę znów zaczynasz żyć zamknięty w umyśle. Oddychasz płytko, albo zatrzymujesz oddech, płuca masz skulone bo siedzisz zgarbiony. To wszystko są fraktalne odzwierciedlenia tego w co wierzysz. Nieistotne jest dla Ciebie Twoje Tchnienie. Jesteś zagubiony w umyśle – a tak łatwo to zmienić. Zacznij oddychać. Zrób to! To łatwe!
Aby dopuścić do siebie Ducha trzeba poprawnie oddychać. Warto uprawiać sport – zmusza do głębokiego oddychania. Warto medytować – to praca z oddechem ukierunkowana na wgląd w siebie. Warto siedzieć wyprostowanym – wtedy ciało wymusza poprawny oddech. Naturalnie samo oddychanie nie nauczy Cię kim jesteś, ale bez oddechu nie masz szansy aby się tego dowiedzieć.
A zatem…
Wdech!
i…
Wyyyyddeeeech!
🙂
ĆWICZENIE:
Oddech jogiczny (podaję za: eskk.pl)
Usiądź wygodnie w siadzie skrzyżnym („po turecku”) lub na krześle – wówczas stopy powinny spoczywać płasko na podłodze. Wyprostuj plecy. Możesz także położyć się na wznak na podłodze na macie lub kocu. Umieść ręce poniżej splotu słonecznego. Zamknij oczy. Zacznij od wdechu. Najpierw wypełnij powietrzem dół płuc. Ręką położoną na brzuchu wyczujesz, jak mięsień przepony napina się, gdy brzuch zaczyna się lekko powiększać. Kontynuuj wdychanie, czując jak powietrze wypełnia środkową i górną część płuc. Podczas śródoddechu niektórzy ludzie odczuwają ból w górnym rejonie pleców, między łopatkami. Wywołują go mięśnie napięte wskutek pozostawania w skurczu przez lata. Skurcz ten wynika przede wszystkim z niewłaściwego oddychania. Nie pozwól, by ta mała dolegliwość zniechęciła Cię. Kontynuuj ćwiczenie, a po kilku dniach ból ustąpi, gdy mięśnie odzyskają normalny stan elastyczności. Kiedy powietrze wypełni płuca, pozwól mu wznosić się, wypełnić kanały nosowe i głowę. Doświadczysz wówczas miłego uczucia lekkości. Przy wydechu odwróć cały proces. Najpierw pozwól opróżnić się kanałom nosowym, następnie górnej, środkowej a na końcu również dolnej części płuc. Twoje ramiona w sposób naturalny opadną, a przepona wróci do swego naturalnego położenia. Wykonuj to ćwiczenie przez pięć minut bez żadnych przerw między wdechem i wydechem.