Wiara a wiedza

29 stycznia 2014 - BLOG, Edukacja

Wiara a wiedza

Wiara a wiedza

Podstawową formą dominowania ograniczonego Ego nad Świadomością jest mechanizm polegający na tym, że ludzie patrzą na świat przez pryzmat ograniczających ich systemów wierzeń.

 

Oscar Wilde, irlandzki pisarz i poeta, powiedział: „Większość ludzi to inni ludzie. Ich myśli są opiniami innych, ich życie kopią, ich pasje cytatami”. Mocno powiedziane i z pewnością i większości z Was wywoła to odruchową reakcję obronną. Jak to? Jestem panem swojego losu i sam tworzę swoje zdanie na temat życia i wszystkiego co się z nim wiąże! Ale czy tak jest na pewno? Przyjrzyjmy się temu w jaki sposób nasze zdanie czy opinia powstaje.

 

Gdy człowiek się rodzi, przebywa w stanie świadomości niedostępnym dla większości dorosłych. Pamięta jeszcze skąd pochodzi i kim jest ale nie potrafi tego wyrazić z oczywistego powodu jakim jest brak umiejętności komunikacji z otoczeniem na poziomie intelektualnym. Dziecko nie ocenia tylko doświadcza rzeczywistości, a co za tym idzie nie ma wyrobionego zdania na różne tematy, które my dorośli uważamy za ważne. Rzeczy takie jak polityka, obyczjowość czy religia dziecka nie obchodzą ponieważ nie ma jeszcze bagażu opinii. Ten zasób myśli i opinii pojawia się dopiero w toku wychowania.

 

Wychowanie przez rodziców jest pierwszym etapem wdrukowywania opinii do umysłu dziecka i kształtowania jego Ego. Dziecko dowiaduje się, że czegoś nie wolno, że inne zachowania są z kolei pożądane i nagradzane. Na tym pierwszym etapie taka edukacja nie musi wcale oznaczać, że młody człowiek wykształtuje Ego, które z czasem przejmie kontrolę nad jego Świadomością – ludzie żyją w społeczeństwach i pewne normy są po prostu niezbędne. Dziecko bezgranicznie ufa swoim rodzicom. Wie, że wszyscy są  jednym a przecież ci dorośli ludzie kochają je (sami wiecie na pewno jak trafnie dziecko potrafi ocenić emocje innych ludzi) a ponadto potrafią tyle niesamowitych rzeczy! Ufa im zatem, żę wszystko co mu mówią jest prawdą.

 

Problem pojawia się wtedy gdy dziecko nagle dowiaduje się, że są jakieś „nadrzędne” dogmaty dotyczące życia jako takiego albo istoty rzeczywistości. Dowiaduje się na przykład, że „Jest jeden Bóg, któ®y za dobro wynagradza a za Zło karze”, okazuje się ponadto, że zło jest pojmowane przez dorosłych w zupełnie innych kategoriach niż Miłość w przeciwieństwie do braku Miłości. Okazuje się, że Złem jest nie postępowanie zgodnie z tym czego dziecko jest uczone.

U dziecka pojawia się pierwszy dysonans. Wie (intuicyjnie – nie intelektualnie), że wszystkie istoty są wyrażeniem jednej świadomości leżącej u podstaw wszelkiego stworzenia. Wie, że celem życia jest poznanie samego siebie. Nagle okazuje się, że celem życia jest poddawanie się opinii, która jest narzucana przez starszych – pierwotnie są to rodzice i ich system wierzeń. Później szkoła i system wierzeń w niej propagowany. Media oraz system wierzeń aktualnie obowiązujący w społeczeństwie. Jego zaufanie zostało wykorzystane i w tym momencie pojawią się Ego.

 

Najbardziej oczywistymi przykładami takiego systemu wierzeń są oczywiście religie ale błędem i pułapką dla intelektu jest stwierdzenie, że tylko one.

 

Próba zamknięcia nieskończoności wszechświata (czy raczej wieloświata) w ramach jednej książki, napisanej nie wiadomo kiedy przez nie wiadomo kogo czy w ramach jakiegokolwiek systemu ograniczającego pole do popisu dla wyobraźni jest typowe dla zdominowanych przez Ego społeczeństw. Typowe dla takich społeczeństw jest też zrzucenie odpowiedzialności za szukanie odpowiedzi na pytanie :Kim jestem?” na kogoś innego. Ludzie mają tendencję bycia ufnymi. W związku z tym ufają tym, którzy przedstawiają im się jeszcze w dzieciństwie jako autorytet, który posiada monopol na wiedzę. Rolę takiego guru pełnią najczęściej organizacje religijne oraz system naukowy oparty materializmie.

 

Jak zaznaczyłem powyżej ludzie (nie tylko dzieci) mają tendencję do ufania innym. Patrząc na współczesny świat, można by uznać to za wadę dyskwalifikującą człowieka jako istotę zdolną do sterowania swoim własnym losem. W końcu jeśli ktoś jest aż tak bardzo ufny to w końcu da się oszukać i wykorzystać, czyż nie tak? Niestety takie spojrzenie na ufność jest wynikiem zbiorowej choroby ludzkości jaką jest brak miłości. Otwarci ludzie, którzy starają się dostrzec Boga w bliźnim nie nadużywają zaufania, nie starają się wykorzystać czyjejś niewiedzy do kontrolowania kogoś „mniej mądrego” i, cpo najważniejsze, szanują to że ktoś może mieć odmienne zdanie na jakiś temat, nawet gdyby ten temat miał być tak ważki jak odpowiedź na pytania egzystencjonalne. Powstrzymywanie się od narzucania swojego zdania czy swojego modelu na życie innym jest jedną z najważniejszych objawów przebudzenia człowieka. Jeśli spotkacie osobę, która nawet jeśli sama ma dość sztywny system przekonań ale jednocześnie nie próbuje Was do niego przekonać, możecie być pewni, że taki człowiek stara się poznać samego siebie – czyli budzi się.

 

Zastanówmy się dlaczego każdy system wierzeń jest pułapką dla umysłu i przeszkodą na drodze ku jego otwarciu.

 

Nieomal każda idea funkcjonująca w umysłach współczesnych ludzi jest ideą nabytą w procesie wychowania czy edukacji. Jeśli opanowany przez Ego umysł zaakceptuje ją jako swoją, nie będzie potrafił wykroczyć percepcją poza jej ramy. Nawet jeśli intuicja będzie podpowiadała, że np. materia to nie jest koniec rzeczywistości, człowiek patrzący na świat przez pryzmat swojego Ego będzie taki pomysł odrzucał. Będzie to robił wbrew sobie, będzie to powodowało u niego poczucie sprzeczności pomiędzy danymi na podstawie, których funkcjonuje Ego (lewa półkula mózgowa) a tym co podpowiada mu intuicja czy wyobraźnia (prawa półkula) ale ponieważ WIERZY, że materia JEST światem nie odważy się podważyć tej koncepcji błędnie sądząc, że jeśli dopuści do siebie taką myśl postąpi wbrew sobie.

 

Uczucie postępowania wbrew sobie jest aż nadto znajome ludziom żyjącym w naszej cywilizacji. Przypomnijcie sobie jak jeszce będać dzieckiem, jaka była Wasza wewnętrzna reakcja na to, że np: macie iść do szkoły muzycznej mimo, iż wcale nie chcieliście. Postępowanie wbrew sobie powoduje frustrację i wewnętrzny konflikt. Aby uniknąć nieustannego odczuwania tejże frustracji, umysł tworzy iluzję, że tak będzie lepiej dla mojego własnego dobra, albo że tak już po prostu jest. Tak po prostu jest tzn. że jestem jeszcze młody i MUSZĘ robić to co mi każą gdyż inaczej spotka mnie kara. Mówiąc prościej wytwarza się w nas Ego, które przejmuje nad nami kontrolę – działa na zasadzie programu komputerowego, którego celem jest unikanie złego samopoczucia. Ponieważ pojedynczemu człowiekowi tak ciężko jest przeciwstawić się własnej rodzinie czy społeczeństwu poddaje się temu mechanizmowi i zatraca cząstkę siebie.

 

Stopniowo takich programów jest coraz więcej. Religia, szkoła, społeczeństwo i media nieustannie narzucają nam modele zachowań, owaulując je jako coś co MUSIMY zrobić dla naszego dobra. Po jakimś czasie w ludziach nie pojawia się już nawet wewnętrzny opór. Taki człowiek jest robotem, który nie posiada własnych myśli – nie przeszkadza mu fakt, że są one niepożądane z punktu widzenia funkcjonowania systemu. Staje się idealnym obywatelem, wyznawcą religii jaką jest życie w stanie wiecznej śpiączki, życie mechaniczne gdzie nie ma miejsca na słuchanie własnej intuicji i poznawanie samego siebie przez pryzmat kontaktu ze swoim wyższym Ja. Ten kontakt już dawno został zerwany poprzez wykształcenie się monstrualnego Ego, takiego Ego, które zamiast być użytecznym narzędziem stało się uzurpatorem, kopią innych ludzi – takich ludzi, których samonapędzający się system niewolniczy pożąda.

 

Przyjrzyjmy się w jaki sposób niektóre, wybrane przeze mnie sposoby programowania ludzkości, kształtują Ego ludzi do tego stopnia, że owo Ego przejmuje nad nimi kontrolę.

 

  1. WYCHOWANIE
  2. RELIGIA
  3. SZKOŁA,MEDIA I MATRIKS WSPÓŁCZESNEGO ŚWIATA

 

 

  1. Wychowanie

 

Pierwszymi ludźmi, którzy mają wpływ na to w jaki sposób będzie myślał człowiek są oczywiście rodzice. Opiekują się nim, dbają o jego bezpieczeństwo i wprowadzają w tzw. dorosłe życie. Niestety, niewiele jest jeszcze współcześnie ludzi, którzy wychowują swoje dzieci w sposób otawrty. Większość rodziców po prostu przekazuje swoim pociechom zbiór praw i zasad, które są dla nich naturalne i według których żyją.

Sam proces jest naturalny. Dorośli mają obowiązek przekazywania pewnych umiejętności oraz wiedzy następnym pokoleniom aby zaoszczędzić im potrzeby poznawania pewnych rzeczy samemu a tym samym trwonieniu czasu na poznawanie tajników codziennych czynności. Przy tej myśli można pokusić się o sarkazm, że pokolenie współczesnych dwudziestolatków i trzydziestolatków i nie opanowało umiejętności obsługi pralki automatycznej czy wypełnienia druków pocztowych – wcale nie przesadzam; kto nie wierzy niech pomieszka przez jakiś czas w akademiku…

 

Powyższy (być może nieco przerysowany stan rzeczy) wynika z faktu, że z pokolenia na pokolenie coraz więcej podmiotów spoza komórki rodzinnej rości sobie prawo do wychowywania naszych dzieci.

Przez bardzo długi czas (w warunkach polskich właściwie od zarania państwowości), modelem dla wychowania dziecka i jakie idee „włożyć” mu do głowy był Kościół. Bycie wyznawcą jakiejkolwiek religii ma wpływ na wychowanie dziecka. W tym miejscu nie będziemy się zastanawiać dokładnie nad tym jakie programy wytwarzają się w umyśle dziecka pod wpływem takiego wychowania. Wystarczy tu nadmienić, że każda zinstytucjonalizowana religia jest systemem zbudowanym na zasadzie piramidy. Rodzina i człowiek jako taki znajduje się, jakże by inaczej, na dole takiej drabiny ponieważ nie ma żadnego wpływu na tenże Kościół. Podobnie jest ze współczesną szkoła (również opisana poniżej) gdzie rodzina i młody człowiek również znajdują się na samym dole piramidy – spróbujcie nie posłać dziecka do szkoły to wtedy przekonacie się, że to dziecko jest własnością szkoły (państwa) wbrew temu co mówi popularna opinia o tzw. bezstresowym wychowaniu gdzie dziecko jest najważniejsze – owszem dziecko w centrum uwagi ale nie jest ważna jego naturalna osobowość ale jego tresura.

 

Problem z wychowaniem przez rodziców jest taki, że mało kto z ludi pamięta czym jest Miłość. Że jest ona bezwarunkowym uczuciem, które jest źródłem wszystkich naszych zachowań. Ludzie tak długo funkcjonują w świecie wojen, głodu i innych katastrof, że wychowanie stało się tresurą mającą zaszczepić dziecku umiejętność przetrwania w tym świecie. Kto wychowuje dziecko tak aby umiało poznawać siebie? Dla większości rodziców powodem do dumy jest to, że jego dziecko nie wyróżnia się z tłumu, że postępuje tak samo jak oni i reszta społeczeńśtwa, że bierze ślub, chrzci dzieci, ma pracę, mieszkanie, kresdyt na coś tam. Jeśli przyjrzycie się społeczeństwu dookoła was jest to ażnadto widoczne.

Często rodzice mówią:

– ucz się, ciężko pracuj to będzisz najlepszy. Nie będziesz taki jak reszta!

Ale czy tak naprawdę ktoś kto jest wykształcony i umie po głowach innych osiągnąć sukces w firmie jest beneficjentem czy ofiarą systemu wychowania? Rodzicu, możesz pogratulować sobie. Wychowałeś niezawodnego robota, który potrafi nie patrzeć na innego człowieka inaczej niż przez pryzmat „zasobów ludzkich” (ang. HR – human resources), robota dla którego najważniejszym dobrem jest bycie w czołówce wyścigu szczurów.

 

Jako gatunek ludzkość jest chora na brak Miłości. Tak bardzo tkwimy w mentalnym programie walki o przetrwanie, że większość kontaktów międzyludzkich można na poziomie pozawerbalnym sprowadzić do swoistej walki o to kto będzie w danym układzie Ja – On/Ona/Oni dominował. Przyjrzymy się swojemu dzieciństwu albo rodzinom, które znamy. Jak często rozmowy między ludźmi, żarty jakie wypowiadają mają za zadanie ośmieszenie lub zgoła zranienie drugiej osoby. „Ładnie dziś wyglądasz pączusiu”. Z pozoru niewinny żart ale wyobraźmy sobie, że nieco otyła kobieta, odczuwająca kompleksy z powodu swojeo wyglądy (jakby wygląd miał definiować to kim jestem) słyszy codziennie od swojego męża „Pączusiu” gdy ten jest w dobrym humorze a gdy ten jest nie w humorze? Jesteś gruba i ciesz się, że jest ktoś tak głupi by z tobą być…

Alkoholizm, rodzice pracujący od rana do wieczora i dzieci siedzące przed telewizorem to idealna pożywka dla tego aby z takiej rodziny nie wyszedł nikt zdrowy. Ci ludzie tak bardzo chłoną korporacyjny model bycia lepszym za wszelką cenę oraz przemoc i brak potrzeby myślenia z telewizji, że w kontaktach rodzinnych również będą działać pod wpływem programu: „Muszę dbać o siebie. Nikt inny tego nie zrobi”. Naturalnie jest to bardzo wysublimowany program. Nikt przecież nie mówi wprost członkom swojej rodziny: „Nie kocham cię bo nie odpowiadasz moim aktualnym oczekiwaniom”. Ludzie po prostu się kłócą potem przepraszają, chowają urazę, przysięgają rewanż i tak w kółko. Przede wszystkim zaś działają tak aby przypodobać się tej osobie, która w danej grupie trzyma władzę – w przypadku dziecka będzie to ojciec lub matka

 

Prawdziwa Miłość natomiast nie boi się konsekwencji w postaci tego co inni powiedzą. Kochający rodzić powiedziałby: „Jeśli chcesz być inni niż my, moje dziecko, wiedz że zawsze będziemy Cię kochać. Pamiętaj tylko, że nie wolno Ci narzucać swego odmiennego zdania innym, nawet jeśli uważasz że tak byłoby dla nich lepiej”.

Niestety, system zniewolenia ludzkiej duszy przez ograniczenie percepcji zaczyna się już w domu. Rodzice przez pryzmat swojego Ego boją się tego co ich dziecko mogłoby doświadczyć jeśli nie będzie spełniało społecznie akceptowalnych norm.

Świadomość (nie w sensie percepcji ale w sensie Wszystkiego Co Jest), która jest obecna w każdym człowieku nie zna pojęcia strachu. Wie przecież, że wszyscy jesteśmy wyrażeniem tego samego Źródła stworzenia. Gdy dziecko zaczyna mieć narzucane modele zachowań pojawia się w jego umyśle stan dysharmonii. Z jednej strony pamięta jeszcze kim jest (ale nie umie tego wyrazić) a z drugiej rodzice, którzy są dla niego wzorem, każą mu o tym zapomnieć. W dziecku tworzy się Ego, którego zadaniem jest złagodzenie cierpienia duszy, które czuje w momencie gdy nie może wyrazić tego kim jest.

– Nie krzycz! Nie baw się! Do nauki! Musisz wyrosnąć na ludzi! Wstyd mi przyniesiesz!

To słyszy młody człowiek, który urodził się n a Ziemi aby powrócić do istoty swojego Ja. Po jakimś czasie po prostu zapomina i wtedy jest gotowy na to aby stać się członkiem społeczeństwa; społeczeństwa, w którym „sukces” odnoszą ci, którzy są najbardziej oddzieleni mentalnie i uczuciowo od innych – i na takich ludzi wychowujemy nasze dzieci. Czy to nie straszne? Chcemy aby nasze dzieci miały pieniądze, dobrą pracę, „szczęśliwy” (odpowiadający naszemu modelowi rodziny) dom i wtłaczamy się w ten schemat, który potem jest wielokrotnie komentowany przy wieczornych Faktach czy innych Wiadomościach:

– to straszne co dzieje się na tym świecie. Za naszych czasów tak nie było…

Owszem było tylko wtedy nikt o tym nie wiedział. Owszem było… w XX wieku w wyniku wojen zginęło blisko 100 000 000 ludzi, owszem było jest i będzie jeśli ludzkość się nie przebudzi.

 

  1. Religia

Temat rzeka… dla jednych relikt przeszłości, według którego świat został stworzony przez brodatego starca siedzącego w chmurach. Według innych, z drugiej strony spektrum, jest to zbiór niepodważalnych praw i dogmatów jednoznacznie wyjaśniających miejsce i rolę człowieka we wszechświecie.Niejednokrotnie przekonałem się, że można otwarcie rozmawiać z człowiekiem na temat natury rzeczywistości czy systemu zniewalającego ludzkość aż do momentu, w którym rozmowa zahacza o religię. Często reakcja na podważenie dogmatów czy, co gorsza, podważanie zasadności istnienia religii i wyznań jako takich, jest gwałtowna. Religia jet jednym z najsilniejszych programów jakie człowiek może w sobie nosić z prostego powodu. Z rodzicami można się nie zgadzać… ze szkołą w pewnym wieku nie zgadzać się wypada… z polityką nie zgadza się każdy… ale z Bogiem, który za dobro wynagradza a za złe karze nie zgodzić się nie można… bo świat naprawdę stanie na głowie a mnie jeszcze może spotkać kara na wieki wieków… J

 

W poniższych rozważaniach podstawowym przykładem religii i religijności będzie wyznanie rzymsko – katolickie ale proszę pamiętajcie, że mechanizmy jej dotyczące są widoczne we wszystkich dużych monoteistycznych wyznaniach co będę starał się co jakiś czas przypominać.

 

Podstawowym prawem każdego człowieka jest wolna wola. Prawo do wyrażania siebie w tej rzeczywistości w sposób w jaki uzna się za stosowny. Wolna wola to również obowiązek poszanowania wolnej woli drugiego człowieka. Prawda, że oczywiste? Czy to stwierdzenie wymaga podpierania się dowodami, intelektualnymi wywodami, filozoficznym dyskursem? Nie! Każdy człowiek wie, że wolna wola jest ograniczana w momencie gdy sam nie wybiera swojego spojrzenia na świat; ponieważ jednak z czasem jak dorastamy dochodzimy do wniosku, że wygodniej jest być takim jak reszta, zgadzamy się na to aby być katolikiem, protestantem, buddystą, mahometaninem… a nie sobą.

 

 

  1. Szkoła,media i matriks współczesnego świata

 

Żyjemy w świecie, o którym media głównego nurtu lubią mówić, że jest przesycony informacją. Dzieci i dorośli od momentu obudzenia się rano aż praktycznie do zaśnięcia atakowani są słowem, dźwiękiem i obrazem. Zarówno współczesna szkoła oraz media utwierdzają człowieka w przekonaniu o swoim braku wartości.

Wszyscy chodziliśmy do szkoły i z pewnymi wyjątkami pamiętamy, że szkoła była dla nas instytucją, która próbowała nałożyć nam kaganiec i wprasować w ramy społeczeństwa, które dla młodego człowieka jest jakimś absurdalnym owczym stadem tudzież tańcem szaleńców. Takie też jest zadanie szkoły: wychowanie młodzieży w taki sposób aby nie kwestionowała autorytetu. Jak kiedyś usłyszałem w formie żartu, młodzież ma być tak jak Łysek z pokładu Idy – ma ciągnąć wagoniki ale nie wiedzieć dokąd i do tego najlepiej żeby była ślepa J

Wiedza serwowania młodym ludziom utwierdza ich w przekonaniu, że są nic nie znaczącym ziarenkiem materii w obcym, groźnym wszechświecie (w warunkach polskich dochodzi do tego jeszcze absurd nauczania religii w szkołach powszechnych) i tak naprawdę nic od nich nie zależy – owszem, również w podręcznikach szkolnych można znaleźć przydatną wiedzę (choćby umiejętność czytania i pisania) ale jej wartość w porównaniu ze szkodami jakie dla percepcji dziecka wyrządza system edukacji jest znikoma – poza tym jak ktoś się czymś interesuje to i tak uczy się i czyta sam w oderwaniu od programu szkolnego. Każda wiedza pozaprogramowa nie jest akceptowana przez system – na współczesnej maturze podparcie argumentu wiedzą ponadprogramową jest kwalifikowane jako niespełnienie kryteriów egzaminacyjnych.

Proces edukacji tak naprawdę polega na tym aby raz na jakiś czas odtworzyć na papierze to co ostatnio miało się ładowane do głowy. To nie jest nauka tylko tresura. Zero samodzielnego myślenia, próby wychylenia się poza perepcyjną skrzynkę są karane na egzaminach a to od nich zależy czy młodego człowieka przyjmie system człowieka dorosłego – ucz się to wyjdziesz na ludzi! Będziesz mógł jeździć lepszym samochodem albo mieć władzę nad innymi. Będziesz kolejnym trybikiem w maszynie, kolejnym zombie bez kontaktu z własnym Ja.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *