Po zdrowie do lodowatej wody

22 października 2016 - BLOG, Zdrowie

Po zdrowie do lodowatej wody

Po zdrowie do lodowatej wody

Zbliża się zima. Będzie zimno, będzie padał śnieg a ludzie będą zapadać. W sen zimowy i na wszelkie choroby przeziębieniopodobne. Choć nie wszyscy. Niektórzy z nas przejdą przez zimę zdrowym i z radością doświadczania mrozu na policzkach. Jakim sposobem? Przepis jest prosty.

DLACZEGO MORSOWAĆ?

Organizm człowieka jest fantastyczny. Naprawdę. Posiada wszystkie systemy jakie potrzebujesz do doświadczania rzeczywistości świata „materialnego” oraz umożliwia doświadczanie przyjemności typu jedzenie, sport i parę innych uciech 🙂 Najwspanialsze w naszym ciele jest to, że nie wymaga zbyt wiele serwisowania. Wystarczy od czasu do czasu o nim pomyśleć a on już sam zadba o siebie. Sam, bez niczyjej pomocy, jest w stanie zwalczyć każdą próbę inwazji, strawić bezboleśnie zepsute jedzenie i do późnej starości służyć jako wygodny i naturalny środek lokomocji. Twoje ciało to naprawdę dobry model a jeśli choruje, to przez Ciebie. Niespodzianka? Nie powinno to być zaskoczeniem. Przecież to tylko od Ciebie zależy czy uwierzysz Systemowi, który wmawia Ci, że jesteś swoim ciałem, a ono, Twoje życie, jest kruche i należy się o nie bać. Ten strach powoduje, że organizm nie działa tak jak powinien. Umysł programuje ciało, biorąc pod uwagę Twoje przekonania i to czego oczekujesz od Przestrzeni. Jeśli twierdzisz, że zima jest od tego żeby chorować to tak będzie! Jeśli uważasz, że potrzebujesz leków czy szczepionek to Twoje ciało nie będzie w stanie normalnie funkcjonować.

W tym miejscu pora na małą dygresję zanim przejdziemy do głównego tematu. Choroba ciała jest ostatnim stadium sygnalizacji, że w naszym umyśle lub ciele emocjonalnym dzieje się coś niepożądanego. Leczenie ciała nic nie da jeśli człowiek nie pracuje nad sobą – nad swoimi emocjami, swoimi przekonaniami czy relacjami z innymi. Jeśli boli Cię głowa a Ty automatycznie sięgasz po tabletkę przeciwbólową to się w tę głowę puknij! Trujesz w ten sposób organizm nie badając istoty problemu! Cały przemysł farmaceutyczny opiera się na iluzji, że życie to ciało. Polecam dowiedzieć się więcej na ten temat.

Człowiek żyjący w naszym klimacie musi dbać o odporność swojego organizmu. W końcu, jak śpiewał Kazik:

Polacy mają depresję totalną dlatego, że nie ma słońca

nieomal przez siedem miesięcy w roku

a lato nie jest gorące

tylko zimno i pada i zimno i pada

na to miejsce w środku Europy

Dla ciała nie ma nic gorszego niż poleganie na suplementach diety, chemicznych herbatkach z dodatkiem niby jakiegoś soku owocowego i temu podobnych wynalazkach. Aby organizm radził sobie z infekcjami typowymi dla późnej jesieni i zimy w Polsce musi pamiętać, że zimno i plucha, same w sobie nie szkodzą. Jak to zrobić? Odpowiedzią jest morsowanie czyli kąpiele w zimnej wodzie.

Regularne morsowanie zwiększa odporność organizmu do tego stopnia, że o ile nie zachowujemy się nieodpowiedzialnie np. chodząc w przemoczonych butach prze parę godzin, nie chwyci nas żadne choróbsko. Przebywając w zimnej (a jeśli pogoda dopisze to nawet lodowatej) wodzie, organizm dostaje jasny sygnał z umysłu, że zimno ma być przez niego tolerowane. Zimna pogoda nie ma być zaproszeniem dla wszelkiego typu bakterii i wirusów do imprezy kosztem naszego zdrowia. Przez ostatnią zimę, podczas której zadebiutowałem w zimnych jeziorach, spotkałem wielu morsów i przeczytałem to i owo na ten temat. Nie spotkałem ani jednej osoby, która spróbowała tego na własnej skórze, twierdzącej że morsowanie to prosta droga do zapalenia płuc czy przeziębienia. Jedyne osoby, które wypowiadały się negatywnie na ten temat to opatulone w kocyki, przykładające chusteczki do cieknących nosów ofiary systemu strachu i braku wiary we własne siły, w tym siły witalne.

JAK ZACZĄĆ?morsowanie-temperatura

Ponieważ kąpiele w zimnej wodzie, balie, tarzanie się w śniegu i temu podobne „nieodpowiedzialne” zachowania są częścią kultury ludów słowiańskich, w naszym kraju działa wiele grup, stowarzyszeń czy kół zrzeszających amatorów morsowania. Warto skontaktować się z najbliższym i swoje pierwsze kroki w lodowatej wodzie postawić w grupie zawsze wesołych i optymistycznie nastawionych do życia morsów i foczek 🙂 O wiele łatwiej jest zrobić coś co do tej pory wydawało się szaleństwem jeśli dookoła widzimy ludzi, którzy to robią, żyją i mają się dobrze.

Dzień przed morsowaniem nie pijemy alkoholu a osobiście polecam również powstrzymanie się od palenia tytoniu. Naturalnie próby rozgrzania organizmu przed samym wejściem do wody przy pomocy alkoholu są tak głupie jak picie alkoholu w górach – nie wymagają komentarza.

Sama procedura morsowania jest prosta. Najpierw rozgrzewka. Bieg, pajacyki przez jakieś 10 minut tak aby się zgrzać a na czole wystąpił pierwszy pot. Szybko ściągamy z siebie ubranie i wchodzimy do wody. Zanurzamy się po pachy a ręce trzymamy nad powierzchnią (można mieć założone rękawiczki), aby po wyjściu móc zapiąć guziki, paski i zamki. Pierwsze wejścia nie powinny być zbyt długie. Dwie do trzech minut w zupełności wystarczy. Zresztą odporność organizmu nie wzrasta dlatego, że raz wytrzymamy kwadrans i będziemy mogli się tym pochwalić na facebooku ale dzięki regularności „programowania” pozytywnej reakcji organizmu na chłód. Z czasem nasze wejścia będą dłuższe, ponieważ to po prostu przyjemne!

Po wyjściu wycieramy ciało do sucha (co trochę kłuje) i przechodzimy do ciepłego pomieszczenia lub pijemy ciepły napój. Powrót do wody możliwy jest dopiero po jakimś czasie, gdyż ze względu na rozszerzone naczynia poczulibyśmy bolesne kłucie w kontakcie z zimną wodą.

MORSOWANIE JAK NARKOTYK

Pierwsze wejście do zimnej wody może być szokiem. Woda jest zimna i nie ma się co oszukiwać że będzie inaczej. Dlatgo w czasie takiej kąpieli warto medytować. Pomaga to przezwyciężyć uczucie zimna i strach jaki nasz umysł z zimnem wiąże. Zamiast wyciszającej medytacji można też pomieść się rozgadanej atmosferze klubów morsów – ale to już kwestia indywidualna. Po kilkudziesięciu sekundach zimno przestaje być dokuczliwe i warto wtedy spojrzeć na stoper aby upewnić się, że wyziębimy organizmu. Najprzyjemniejszym momentem całej zabawy jest wyjście z wody. Przez człowieka przechodzi wówczas fala gorąca, będąca efektem rozszerzenia naczyń krwionośnych. W mroźny, bezwietrzny dzień, o ile zima dopisze, można stać nago dobre kilkanaście minut zanim znów odczujemy temperaturę powietrza. Po wytarciu się i ubraniu odczuwamy błogostan, który dla mnie osobiście jest największym magnesem morsowania. Zanurzenie w zimnej wodzie powoduje nagłe wydzielenie dużej ilości endorfiny do mózgu, co jest niesamowicie przyjemne a dzień aż do wieczora upływa pod znakiem leniwego uśmiechu, drzemek, picia herbaty i rozmowy z przyjaciółmi.

DOWODY NAUKOWEmorsowaniwe-ja

Jest tylko jeden dowód. Odpowiedz sobie na pytanie czy widziałeś kiedyś smutnego morsa? Czy ludzie, którzy mają za chwilę wbiec do lodowatej wody śmieją się czy smucą? We wszystkich telewizyjnych czy internetowych materiałach na ten temat jakie widziałeś, nadzy ludzie stoją otoczeni śniegiem i lodem jeziora lub morza a uśmiech nie znika z ich twarzy. Dlatego warto – bo to rozrywka ludzi szczęśliwych i otwartych co widać na załączonym zdjęciu.

pozdrawiam

 

 

 

 

 

8 myśli nt. „Po zdrowie do lodowatej wody

Zorganizuj Sobie Życie

Na wzmocnienie odporności dobrze działa także sauna a po niej – kąpiel w lodowatej wodzie. Trochę podobne działanie 🙂

Odpowiedz
    Radek Lorych

    Tak to prawda. Kilkukrotnie próbowałem sauny i wejścia do zimnej wody. Niezwykle przyjemne!

    Odpowiedz
Ula

Zostałam bardzo zachęcona ! Wpis motywujący ! Dziękuję i pozdrawiam 🙂

Odpowiedz
Łukasz

Zachęcony wpisem, jak i prywatnymi rozmowami z autorem zdecydowałem się w miniony weekend rozpocząć przygodę z kąpielami w chłodniejszej części roku.

Jedno, co już teraz mogę polecić dla amatorów morsowania jest rozgrzewający posiłek pełen ostrych przypraw. Trudno mi było bowiem rozgrzać się w trakcie dnia, ale po ciepłym posiłku zrobiło się przyjemnie i błogo.

Polecam, zachęcam i… do zobaczenia w wodzie. 🙂

Odpowiedz
Student/IT Guy

Bardzo ciekawy wpis. Już kiedyś wpadłam do wody, dość zimnej i nie powiem, że nie wywołało to wielkiego banana na mojej twarzy.

Odpowiedz
    Radek Lorych

    Skoro już raz się wpadło i się od tego nie umarło, może warto by zanurzyć się z własnej, nieprzymuszonej woli. Dookoła wszyscy kichają, mają jakieś infekcje wirusowe itp, a ja tylko patrzę i się dziwię – na co Im to?

    Odpowiedz
Marek

Najpierw rozgrzewkSera. Bieg, pajacyki przez jakieś 10 minut tak aby się zgrzać a na czole wystąpił pierwszy pot. – serio? I potem angina gotowa… Nigdy spoconym. Rozruszanym i rozgrzanym ale nigdy spoconym. Mosuję od kilku sezonów i nigdy nie wchodziłem do wody spocony.

Odpowiedz
    Radek Lorych

    Panie Marku – nie SPOCONY tylko do pierwszego zagrzania – pierwszego perlistego potu na czole. Każdy czuje swoje ciało najlepiej i będzie intuicyjnie czuł swoje ciało. Również nie wchodzę do wody spocony – proszę zwrócić uwagę na różnice znaczeniową stwierdzenia SPOCONY oraz WYSTĄPIŁ PIERWSZY POT. Podobnie jak Pan, panie Marku, morsuję od kilku sezonów i nie choruję pomimo wchodzenia do wody w taki sposób jak opisałem w artykule. Myślę, że w morsowaniu, podobnie zresztą jak w jodze, tai-chi czy innych technikach ładujących nasze organizmy praną, najważniejsze jest wyczucie swojego ciała i jego możliwości.
    pozdrawiam Pana serdecznie i życzę mroźnej zimy 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *