Miłość vol. 1

12 listopada 2015 - BLOG, Świadomość i rozwój

Miłość vol. 1

Miłość vol. 1

Tyle się dzisiaj mówi o miłości, nieprawdaż? Trąbią o niej wszyscy: od najbardziej zagorzałych katolików, poprzez newagowców, na międzynarodowych koncernach skończywszy. W końcu nawet Coca – Cola czy inne firmy swoje produkty zachwalają posiłkując się hasłem miłości. Ba! nawet niektórzy politycy, w tym były premier naszej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej 🙂 mówił o miłości.

Cóż to więc jest miłość?

Bez dwóch zdań, miłość jest czymś najważniejszym. Sądzę, że zgodzi się z tym każdy. Nie wyobrażam sobie człowieka, który o ile nie mamy do czynienia z zagorzałym okrutnikiem albo kimś totalnie wyzutym z człowieczeństwa, powie inaczej. To, że jest najważniejsza wcale nie przybliza nas natomiast do tego, aby udało się nam zdefiniować czymże ona jest. O wiele łatwiejsze, i moim zdaniem o wiele istotniejsze, jest uprzednie zdanie sobie sprawy z tego czym ona nie jest.

Miłość z pewnością nie polega na tym, co oglądamy w serialach TV, teledyskach czy głupawych książkach o… no właśnie… o miłości. Ta wielka, wymykająca się ludzkiemu rozumowaniu kategoria jest tam sprowadzona do pożądania. Skwitować to można takim zdaniem:Kocham cię, więc cię pożądam. Wielu ludzi, zwłaszcza tych bardzo młodych, popada w pułapkę identyfikowania miłości z poczuciem hormonalnego pociągu w stosunku do osobnika płci przeciwnej (albo płci nieprzeciwnej). To, że takie podejście jest płytkie jest chyba oczywiste. Pół biedy gdy ktoś z takiego pojmowania miłości po prostu wyrośnie i z czasem zacznie ją pojmować szerzej. Problem pojawia się wtedy gdy wyjście z pułapki nazywania pożądania miłością jest dla kogoś niemożliwe. Wystarczy przecież, że ktoś bezkrytycznie odbiera treści telewizorowo – teledyskowe. Takich ludzi, którzy nie posiadają wewnętrznego mechanizmu oceny odbieranych treści przez pryzmat naturalnego dla każdej Istoty kręgosłupa moralnego, na naszej planecie jest bardzo dużo. To oni i dla nich samych tworzą treści, które dla człowieka starającego się rozwijać swój umysł i Istotę oraz poszerzać horyzonty poznawcze i percepcyjne są po prostu obrzydliwe. Na szczęście, prawdziwa Miłość ma moc przeskoczenia nawet nad najbardziej przejmującym poczuciem obrzydzenia. Dlatego też stosunkowo łatwo jest napisać co miłością nie jest. Nie jest nią pożądanie, ponieważ gdy nie zostaje ono zaspokojone najczęściej przemienia się ono w nienawiść do samego obiektu pożądania (!), w stany depresyjne nie pozwalające widzieć nic innego niż tylko swoją wyssaną z palca tragedię i w brak szacunku dla całego świata męskiego/kobiecego. Podczas gdy prawdziwa Miłość po prostu jest…

Miłość z pewnością nie polega na tym co każe się ludziom pojmować za miłość boską. Wmawia się im, że bóg stworzył świat i człowieka z miłości do niego. Póki co super 🙂

Wmawia im się dalej, że aby człowiek nie zbłądził z przypisanej mu ścieżki, bóg ustanowił jakieś prawa, które należy przestrzegać. No dobra, chociaż zaczyna to już pachnieć jakimś stosunkiem władca – poddany 🙂

Dalej wmawia się ludziom, że jeśli człowiek nie będzie przestrzegał tych praw, ów bóg rezerwuje sobie prawo do skazania takiej biednej, zaginionej duszyczki na wieczne potępienie, które końca mieć nie będzie. Eeeeee…

Ale bóg cię kocha!

Jak to kocha? Przecież jeśli powinęła mi się noga, to kochający rodzic powinien wytłumaczyć, dać radę, stworzyć łagodniejsze warunki do rozwoju, albo…

Heretyk!

Nie, to z pewnością nie jest miłość.

Miłością z pewnością nie jest to co często ludzie uprawiają w stosunku do swoich bliźnich. Rodzice mają oczekiwania do swoich dzieci, dzieci do rodziców, wszyscy do wszystkich. Gdy te oczekiwania są niespełnione, gdy drugi człowiek wybiera swoją własną, odmienną od „programowej” ścieżkę życia zaczynają się schody. Podobnie jak bóg pewnej dominującej w pewnym nadwiślańskim kraju religii (bo to o nim i jemu podobnych postaciach była mowa powyżej, gdyby ktoś nie zorientował 🙂 ), z „miłości” odrzucają drugiego człowieka. Nie dlatego, że ten ktoś ich faktycznie skrzywdził. Bo czyż krzywdą dla drugiego człowieka jest to, że chcę żyć po swojemu nikomu tego nie narzucając? Odrzucają drugiego człowieka, bo go „kochają” i wierzą, że czynią dobrze tworząc toksyczne zależności, które potem trwają latami i całymi wcieleniami. To nie jest miłość. Na to nie ma słowa.

Miłością nie jest też to co ludzie robią sobie samym. Bardzo często nie potrafimy kochać samych siebie a to takie ważne. Nie można pokochać drugiego człowieka jeśli nie kocha się najpierw siebie samego. Nie można w drugim człowieku zobaczyć nieomalże boskiego potencjału kreacji jeśli uprzednio nie widzi się tego potencjału w samym sobie. Obwinianie się, wieczne pretensje do samego siebie to nie miłość. To ego, które powstało na bazie toksycznego świata a nie na bazie emanującej Miłością kreacji.

Miłością jest coś co spaja cały Wszechświat. Jeśli ktoś żyje w iluzorycznych i naiwnych programach opisanych powyżej, może się wydawać, że Miłość to takie ckliwe uczucie, które podobne jest do tego gdy bezpiecznie siedzimy sobie przy kominku a dookoła jest po prostu miło. Absolutnie nie. Miłość to Cisza. Miłość to ten wymiar Stworzenia, który pozwala żyć i ewoluować w taki sposób, w jaki Dusza uzna za stosowne. Miłość objawia się tym, że człowiek może wybrać swoją własną drogę dociekań i życia bez narzucania tego innym i bez narażania się na ograniczenia ze strony innych. Na naszej Ziemi nie potrafimy kochać, ponieważ ludzkość śpi. Zapomniała po co istnieje życie. Zapomniała, że życie to szkoła i ewolucja w powrotnej, uświadomionej drodze do Źródła, które jest z braku lepszego słowa Miłością.

Bo Miłość to coś tak wielkiego, że żadne słowa tego nie oddadzą, a jedynie czyny i stosunek do siebie i Przestrzeni (w tym ludzi).

ĆWICZENIE:

Zastanów się nad tym naprawdę głęboko. Nikt nie przekaże tej treści Tobie lepiej niż Ty sam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *